Z okazji 101. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, przypominamy nasze niezwykłe widowisko – „Imiona Wolności”.
Rok temu – w 2018 roku – świętowaliśmy niezwykłą, bo setną rocznicę tego święta. Wówczas jeszcze nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, iż „Imiona Wolności” będą ostatnim, w pełni ukończonym dziełem Romana Kołakowskiego. Czy można je nazwać opus magnum?
Pytanie to pozostawiamy otwarte – oczekuje ono odpowiedzi każdego widza. Zachęcamy więc, aby kolejne Święto Niepodległości spędzić właśnie z tym dziełem. Poniżej zamieszczamy wywiad z Romanem Kołakowskim, w którym twórca wprowadza nas w genezę i sens „Imion Wolności”.

Wywiad z Romanem Kołakowskim
(przeprowadzony w październiku 2018 roku)
MAGDALENA MARIA JAROŃ [MMJ]: „Imiona wolności”, widowisko, które swoją premierę będzie miało 9. listopada br., to w dość niewielkim odstępie czasu kolejne Twoje przedsięwzięcie tak mocno naznaczone historią Polski i wybitnymi dla niej nazwiskami. W pamięci mam przecież wydaną niedawno na DVD „Operę matematyczną”… Zanim jednak dotkniemy tego, co splata „Imiona wolności” z historią, powiedz dlaczego właśnie „Imiona…”? Wolność nie jedno ma imię?
ROMAN KOŁAKOWSKI [RK]: – Kiedy od Prezydenta Wrocławia otrzymałem propozycję napisania spektaklu historycznego w setną rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę, bardzo się ucieszyłem. Historia mnie fascynuje i inspiruje. Chciałem od razu usiąść do pisania, miałem jasny pomysł muzyczny i… Utknąłem w interpretacjach… Współczesna polityka zdewaluowała zupełnie takie pojęcia jak patriotyzm, ojczyzna, naród… A ja jestem patriotą, bez względu na doraźne konteksty. Jeszcze kiedy byłem małym dzieckiem, mama nauczyła mnie wszystkich legionowych i partyzanckich piosenek i one stanowią o mojej tożsamości. Nic tego nie zmieni! Jestem otwarty na świat, jestem tolerancyjny, nowoczesny, wśród przyjaciół mam ateistów i biskupów filosemitów, rusofobów, gejów, konkubentów, samotne matki, antyszczepiokowców, wegan, wielbicieli golonki po bawarsku ( ja się do nich zaliczam ) itd., itp., nawet wielbicieli disco polo, choć z tym mi się najtrudniej pogodzić. Ale się godzę, przyjmuję do wiadomości, że są. Razem stanowimy naród. Zwyczajny! Ani lepszy, ani gorszy od innych. Po prostu – mój! Jestem Polakiem i nic co polskie nie jest mi obce! A najbardziej kocham wolność! No, i wykrzykniki☺! By nie wdawać się w oceny postaw ludzkich – wszak każdy ma prawo żyć jak chce – starałem się oddać głos bohaterom tamtych dni: oficerowi, kapelanowi, fryzjerowi, malarzowi, feministce, radiotelegrafiście, policjantowi, premierowi, dziewczynom walczącym w legionach w męskich przebraniach, uczniom, fotografce… To ich imiona wpisały się w historię naszej Wolności. Także imiona Paderewskiego, Witosa, Dmowskiego. Największy problem miałem z Piłsudskim. Jego mit jest wpisany w moją tożsamość, więc i w moje emocje, ale przecież nie mogę nie pamiętać o roku 1926…
Dlatego w „Imionach Wolności” zobaczymy dwóch Piłsudskich. Pierwszy to Marszałek Polski wygłaszający przemówienie radiowe – w tej roli Andrzej Seweryn. Drugi to młodszy o kilkanaście lat bohater walk legionowych – Chłopak Inny ( jak go nazywa w swojej radiowej bajce, sam Marszałek ). Tę rolę zagra Konrad Imiela.
MMJ: Zapewne miejsce premiery również nie jest przypadkowe? Hala Stulecia we Wrocławiu powstała dla uczczenia setnej rocznicy wydania odezwy Fryderyka WilhelmaIII, który wzywał do solidarnego oporu przeciwko Napoleonowi. W tym roku zyskuje chyba kolejny wymiar symboliczny?
RK: – Zrobienie widowiska niepodległościowego w Warszawie, czy Krakowie, ( dla Cieszyna napisałem, mają arcyciekawą historię ) wydaje się naturalne, ale Wrocław? Świetnie, że Wrocław! Świetnie, że Samorząd Wrocławia!
Mógłbym się tu odwołać do niepodległościowych tradycji wrocławskiego gniazda „Sokoła”, który działał w tym mieście od końca XIX wieku, ale ważniejszy jest wolnościowy duch współczesnego miasta. Hala Stulecia wpisana na listę Światowego Dziedzictwa w związku ze stuleciem niepodległości Polski? Podoba mi się ten żart! Będzie więcej żartów. Cały projekt jest pewną zabawą historyczną, literacką… To była specjalność II Rzeczypospolitej! Oczywiście, że będą momenty sentymentalne, liryczne, wzruszające, ale będzie też wiele uśmiechu, radości, no i wspólnego, dynamicznego śpiewania. Grzegorz Bukowski – szef muzyczny spektaklu zaproponował pomieszanie konwencji i instrumentarium: orkiestra dęta, band rockowy i kilka połączonych chórów… Publiczność będzie współwykonawcą tego widowiska.
MMJ: Porozmawiajmy nieco o samym projekcie. Intryguje mnie przede wszystkim zestaw nazwisk artystów, którzy współtworzą z Tobą to widowisko. Postanowiłeś postawić na jednej scenie artystów nie tylko wybitnych, ale i doświadczonych. A obok nich, na tej samej scenie, stawiasz twórców młodego pokolenia – utalentowanych, ale czy potrafiących sprostać takiemu wyzwaniu?
– Takie są wymogi tej opowieści. W latach 1914 – 1920 o Polskę walczyli wodzowie i orlęta, więc będą znakomitości i debiutanci. Zestaw nazwisk jest imponujący: Magdalena Kumorek, Ewa Serwa, Ilona Ostrowska, Olga Szomańska, Olga Bończyk, Marek Bałata, Robert Gonera, Maciej Miecznikowski, Klaudiusz Kaufmann, Jerzy Schejbal, Igor Kujawski, Wojciech Machnicki…W sumie kilkudziesięciu aktorów, Balet „Cracovia Danza” i zespół „Inwencja” Grupy Rekonstrukcji Historycznej, młodzież, dzieci… Orkiestra Teatru Piosenki.
O znakomitych chórach, które mają odegrać ( odśpiewać ) niebagatelną rolę już mówiłem.
Bardzo lubię pracę z młodymi ludźmi. Dają mi dużo energii i nadziei… A ja im chcę dać taką emocję wolnościową, jaka towarzyszyła mnie i moim przyjaciołom, kiedy w latach siedemdziesiątych śpiewaliśmy „Wiersz, który ma na imię Polska”.
MMJ: Jesteśmy jeszcze przed premierą, więc trudno odnieść się do samego widowiska. Jednak już po samej zapowiedzi projektu wnioskować można, że mocno osadzony został w historii. Czy nie boisz się zarzutów o usilne przekopiowywanie skostniałych już treści? Wolność jest jedną z ważniejszych, o ile nie najważniejszą wartością. Ale czy nie powinna tworzyć nam przyszłości, zamiast zatrzymywać w pielęgnowaniu przeszłości?
RK: – Odwaga jest siostrą Wolności! Niezły aforyzm. Nie boję się!
Nie przekopiowuję skostniałych treści:
Wam rodacy-partyjniacy racja zdaje się jak dupa
Każdy swoją ma i chciałby miękko upaść!
To fragment tekstu, który jest parafrazą wypowiedzi Piłsudskiego…
Historia uczy, że nikogo niczego nie nauczyła, ale dlaczego miałaby nas zatrzymywać, czy blokować? Mnie w podstawówce za głębokiej komuny uczono „Warszawianki”. Jaką szkodę młodemu Polakowi przyniosłaby znajomość tej historycznej pieśni? Uczę więc młodzież kilku wersju „Warszawianki”, „Pierwszej Brygady” i paru innych znakomitych piosenek. Również ułańskich „żurawiejek”. Bez cenzury! Znieśliśmy cenzurę, a z nią, niestety, również wszystkie cenzurowane wcześniej tematy. Znajomość historii jest dramatycznie mała.
I odkrywamy na nowo lewactwo, prawactwo, partyjniactwo, intelektualne knajactwo…
MMJ: Czyli jednak „Imiona wolności” są nie tylko spektaklem historycznym?
RK: Będziemy śpiewać tu i teraz! Sztafarz historyczny pojawi się w oprawie multimedialnej, by postaci historyczne ożyły i powiedziały nam parę ważnych słów. Znakomite wizualizacje przygotowują Krystian Andrzejewski i Piotr Marcin Stapiński. Może Dmowski zdecyduje się w końcu na wspólną fotografię z Piłsudskim.
MMJ: Przejrzałam zapowiedź widowiska i na liście postaci odnalazłam nazwiska najwybitniejszych Polaków, którzy są doskonale znani praktycznie każdemu z nas. Przywołać mogę chociażby Marszałka Piłsudskiego. Ale pojawiają się też postaci, o których nie uczy się na lekcjach historii w szkole…
RK: W Panteonie Narodowym oddajemy hołd Wielkim Postaciom. I słusznie. Ale historia nie może toczyć się bez Nieznanego Żołnierza. Bez nieznanego lub zapomnianego poety… Jeden z nich napisał „Rozkwitały pąki białych róż”, a po wojnie mieszkał na Dolnym Śląsku…
W Świdnicy! Kto o tm wie? Kazimiera Iłłakowiczówna była sekretarką Piłsudskiego. Była też świetną poetką. Według mnie, to ona jest autorką przemówienia z 11 listopada 1926 roku, które będziemy kilkukrotnie przytaczać. Jej postać zagra Magdalena Kumorek. To niezwykle ważna postać. Iłła – jak nazywali ją Skamandryci – była jednym z ważniejszch ogniw tworzenia Mitu Piłsudskiego, mitu powstałego z autentycznej miłości, a potem bezpardonowo wykorzystanego przez Sanację dla doraźnych celów politycznych. W „Imionach Wolności” stawiam sobie za cel wyeksponowanie równorzędności czynu człowieka i biegu historii. Każdy z nas musi dokonać swojego własnego czynu, musi na przykład dokonać wyboru, co też jest czynem obywatelskim. To kwestia sensu życia. No i smaku życia. Historia Polski to świetne menu w drogiej europejskiej restauracji. Trzeba znać nazwy i smaki dań, by nie dokonywać wyboru na oślep.(
MMJ: Gdybyś miał, najkrócej jak się da, przekonać do projektu licealistę lub studenta, to co byś mu powiedział? Co „Imiona wolności” mogą mu zaoferować?
RK: – Tego nie zobaczysz w telewizji! Chyba, że któraś wyemituje nasze widowisko ☺ My na pewno nakręcimy wideo i nagramy CD, które będzie prezentem od Miasta dla Wrocławian…
Młodego człowieka przyciągnie niewątpliwie oryginalna oprawa multimedialno-wizualna. Skończyły się już czasy „akademii ku czci” w odrapanych salach gimnastycznych. Teraz tworząc widowiska poetyckie, a do takich zaliczają się ,,Imiona Wolności”, wykorzystujemy najnowsze technologie, światła, multimedia… musimy czymś przyciągnąć młodego widza, który do tej techniki ma dostęp na co dzień i dla którego jest elementem nieodzownym każdego spektaklu. Dla nas dodatkowo poszerza zakres możliwości dotarcia samego materiału muzycznego i tekstowego, często uwypukla go, pozwala lepiej zrozumieć kontekst.
Starałem też się znaleźć bohaterów, z którymi młody człowiek miałby szansę się utożsamić…Pewien student Uniwersytetu Warszawskiego w listopadzie 1918 roku został wydelegowany przez Samorząd na spotkanie z brygadierem Piłsudskim. Studenci chcieli stworzyć Legię Akademicką. Nazywał się Kazimierz Kuratowski i był później wybitnym matematykiem. Jego twierdzenia matematyczne bywają zbyt trudne dla masowej publiczności, ale jego relacja o dyskusji Piłsudskiego z Sosnkowskim jest porywająca… Zamieniamy ją w rockowy song! Antoś Petrykiewicz. Jeden z najmłodszych uczestników walk o obronę Lwowa. Pośmiertnie odznaczony krzyżem Virtutti Militari. Gdy zginął miał zaledwie 13 lat…jego bohaterstwo przeszło do historii…Chcemy, aby młodzi ludzie znali te postaci. To w większości byli ich rówieśnicy, którzy podjęli walkę, bez względu na okoliczności bo tego wymagał czas. Czas wolności. To są moje Imiona Wolności. Bohaterowie i Patrioci, o których należy pamiętać, bo historia tak łatwo o nich zapomina. A czy o nas będzie pamiętać?
MMJ: Na koniec zapytam jeszcze o sam pomysł. Zakładam, że takie przedsięwzięcia nie rodzą się z dnia na dzień. Potrzebują czasu na to, aby dojrzeć. Czy tak też było w tym przypadku? Kiedy rozpoczęły się już te właściwe prace nad projektem?
RK: – Pisanie trwało pół roku. Czytanie przed pisaniem, rok… Chciałem dać możliwie pełny obraz procesu tworzenia się Polski po upadku mocarstw zaborczych. Bellum omnium contra omnes! Toczyliśmy walki ze wszystkimi sąsiadami! Najwięcej czasu i emocji przyniosło mi poznawanie procesu tworzenia się państwa i obrony jego granic. Będziemy opowiadać o obronie Lwowa i zajęciu Wilna, o wojnie polsko-czechosłowackiej i kaszubskich zaślubinach z morzem. O Powstaniach Śląskich…To są tematy znane tylko lokalnie, a wywarły decydujący wpływ na dalszy bieg historycznych wydarzeń…Więc będziemy śpiewać i po czesku, i po kaszubsku, i po śląsku, oczywiście!
Przez ostatnie trzy miesiące pracowaliśmy już nad widowiskiem właściwym: kręciliśmy zdjęcia historyczne, robiliśmy dokumentację, nagrania audio na płytę. Pracujemy nieustannie i równolegle z kilkunastoma zespołami – chórami, teatrami dziecięcymi i młodzieżowymi, zespołami tanecznymi, orkiestrami. Prowadzimy oczywiście próby i nagrania z solistami – jest ich ponad 30… To ogrom pracy ale efekt, mam nadzieję, będzie wprost proporcjonalny do czasu i serca włożonego w to widowisko.
MMJ: Czyli można będzie Was zobaczyć 9 listopada we Wrocławiu. Przewidziane są kolejne odsłony widowiska?
RK: Na scenie w Hali Stulecia wystąpi ponad 200 artystów. Jednorazowo. Jak wspomniałem już, dokonamy zapisu cyfrowego, który będzie wydany i dostępny. Płyta już jest w fazie produkcji, będzie to przepiękne, pamiątkowe wydawnictwo ze zdjęciami bohaterów i opisem całości…Trwają rozmowy na temat transmisji telewizyjnej ,,Imion Wolności” – myślę, że z pozytywnym efektem. Być może będzie również dystrybucja płyty w sklepach muzycznych. Na pewno będziemy we własnym zakresie dbali o promocję tego widowiska na stronie Teatru Piosenki i Imion Wolności. Czasem jednak warto zebrać się w znakomitym towarzystwie, by powiedzieć coś ważnego o Polsce, czyli o sobie. A zapis elektroniczny gwarantuje przetrwanie tego widowiska i dotarcie do największego grona odbiorców☺